środa, 23 marca 2016

I kupiłam :(((
Dzisiaj o północy minęłoby pięć lat jak rzuciłam papierosy.
Nie smakują mi.
Ale inaczej nie potrafię.

Tylko ta paczka. I rzucam wszystko w cholerę.
Moje życie jest ostatnio wielką niewiadomą. Chyba przechodzę jakiś kryzys wieku starczego czy inszą dolegliwość tego typu.
Nie wiem. Przyszedł czas na podsumowania. W którą stronę iść. I czy warto.
Obojętnie co zrobię, będzie chujnia. Obojętnie co zrobię, skrzywdzę.

Od dawien dawna mam ochotę kupić fajki. I najlepiej zjarać wszystkie od razu.... ( już widzę jakbym rzygała!, ale kto odpowiada za zachciewajki? ). Na szczęście jestem zbyt leniwa, żeby ruszyć dupsko do sklepu. Kwestia kasy też dochodzi, bo wszystko na włóczki i sznurki przepuściłam. Książki i szydła.

I tak jak przepuściłam i czekam na dostawę, tak mi się odechciało szydełkowania. ( Loff też sobie kiedyś gacie do ćwiczeń nabyła. i stanik. i od razu chęć na przyjaźń z Chodą przeszła. ja po raz pierwszy tyyyyle tego zamówiłam. sznurków i włóczek w sensie. na ciuchy mi szkoda, a na sznurki tak łatwo to przychodzi. kliknięciu " potwierdź zamówienie" pomógł też alkohol, który tego dnia w siebie wlałam.) Mam nadzieję, że chęć machaniem szydłem i motkomania powróci.

Chwilowo użeram się ze sobą. Zawsze miałam bajzel w głowie. Wieki temu dochodziło jeszcze tysiąc pomysłów na minutę ( ale tamta ja dawno zniknęła ). Został bajzel i odbijające od siebie myśli. Natłok myśli. Labirynt myśli.

Wszystko już mi się pierdoli w tym łbie.
Zostałam zamknięta w lochu, a wmawiają mi, że to złota klatka. A nawet gdyby była to złota klatka, to zawsze to klatka....

Tak sobie piszę i piszę i zastanawiam, co autor miał na myśli?

wtorek, 8 marca 2016

Obraziłam się na sznurki. Chyba będę musiała się z cotton spaghetti przeprosić, bo nowe sznurki nie doszły. Foch!

Dzieci wczoraj nie mogły się doczekać kiedy dadzą mi prezenty na dzień kobiet. Zresztą pierwszy raz wyłożyli ze swoich i od kilku dni knuli plan. Tym sposobem wiem, że dostanę misia od Bartka. I książkę od Dawida. Oczywiście podałam Ślubnemu kilka tytułów ( stąd wiem, że młody poszedł w tym kierunku ), które bym chciała, żeby mi romansidła nie przytargał ( ja nie wiem, tyle lat czytam, widzi, co wala się po chacie, ale on uparcie szedłby w miłosne historie ). I dzieci się nie wygadały. Mało tego! Zapomniały i poleciały na orlik. Ale Ślubny gorszy niż dziecko. " Moje córki krowy". Dostanę. :)

Posprzątane, obiad przygotowany, Ślubny telco na dole prowadzi, dzieci nie ma...

... czyli książki czytać nie mogę.

Sznurków 5mm też nie ma :((((

Idę przeprosić się z tym co mam.
Choć nie wierzę, żeby coś wyszło, bo od dwóch dni czego nie tknę, to spieprzę.