poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Pachnie lasem. Cisza, spokój i suszące się grzyby. Niby przyszło lato i upały. W ostatnie dwa dni opaliłam się bardziej niż przez ostatnie dwa miesiące. A słońca unikam jak ognia. W cieniu mogę siedzieć. Ale w czystym niebałdzo.
I przyszły te cholerne upały... A ja czuję już jesień. Szydło wyciągnęłam. Zbieraliśmy rodzinnie grzyby. I teraz wiszą w drewnianym domku i rozsiewają woń lasu. 
Uwielbiam być w głębi lasu. Ta wszechogarniająca cisza. Zieleń. Mech. 
A propos mchu i lasu mam pewne plany. Nawet nabyłam część potrzebnych rzeczy. Tyle że na to trzeba czasu. Kiedyś może pochwalę się efektami. 
Kończą się wakacje. Wakacje tak intensywne od kilku jak nie kilkunastu lat. Luki w grafiku nie było. A większość czasu spędziłam w jednym miejscu. Na mojej wsi.