środa, 13 marca 2013

pierworodny mnie docenił.... wow!!!!

Wstałam nie za wcześnie, jak się koło południa pochwaliłam. Dumna co prawda z siebie nie jestem, ale wyspana owszem :)

Ogarnięcie siebie, dzieci i aneksu trochę zajęło. Spacer i zakupy również. Dzieci dopominały się jedzenia. Niesamowite. Nawet mój niejadek. Terrorist. Nie pamiętam takiego momentu.

A ja zaczęłam jak na złość kombinować w kuchni. Dobrze, że chociaż w parowarze wcześniej uśmierciłam brokuła. Ale piersi z kurczaka nie miałam ugotowanej. A jeszcze to zmielić wszystko do kupy z cebulką i czosnkiem. Obtoczyć w bułce i usmażyć. Aaaa.... i Terrorist zażyczył sobie jeszcze pieczarki. I wszystko chcieli natychmiast.

Ale było warto. Terrorist zawsze wychwalał kuchnię przedszkolną i nawet jak zrobiłam tak samo, panie kucharki i tak zbierały terroristowe Oskary. A dzisiaj....

A dzisiaj usłyszałam " Mamusia pyszne.... przeeeeeepyyyyyszne!!!! Mama.... a wiesz..... twoje są lepsze niż te w przedszkolu." A ja podwójnie urosłam, bo nie dość, że wygrałam z kucharkami, to jeszcze przemyciłam mięso w brokułowym klopsiku :))))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz