Dobrze, że nie wygrzebałam babcinych barchanów. A nuż przez te 4 dni przytyję ze 20 kg. Szala i rękawiczek, bo jakby pogoda nie teges...
Czego ja tam nie spakowałam. Jak to baba. Dwa dni na miejscu. Dziesięć razy dwa w podróży. Pewnie będę się przebierać w podróży. Buhehehe. No na pewno nie ja. No chyba, że się obrzygam, ale mi to na szczęście się nie zdarza. Co innego Terrorist. Ale ja nie.
I gazety zabrałam. I książkę. I mam w planie się wyspać. I romantycznie wieczorami przemykać ulicami ponoć malowniczego miasteczka gdzieś w Austrii.
A ileż ja ciuchów dzieciakom spakowałam. Obawiam się, że babcia ze strachem w oczach, będzie wietrzyła podstęp. Mianowicie, że zostawiliśmy dzieci na dłużej niż zapowiedzieliśmy. Albo, że uciekliśmy.
Dzieciaki się cieszą na wakacje u dziadków. Ja się cieszę na czas spędzony sama ze sobą, podczas gdy Ślubny będzie pracował. I cieszę się na czas tylko ze Ślubnym. Tak. Cieszę się. Tylko ja i on. Dla siebie. Od niepamiętnych czasów.
Myślę, że to będzie dobrze spędzony czas...
Wypoczywajcie :*
OdpowiedzUsuńWow, ale czad. Relacja z podróży będzie?
OdpowiedzUsuńbędzie relacja, ale coś mi nie idzie :)
OdpowiedzUsuń