piątek, 2 sierpnia 2013

Szczęściem jest wtulenie się w dziecięce, miękkie ciałko, pachnące po prostu piecio- i siodmiolatkiem.

Szczęściem jest słuchanie dziecięcej paplaniny. Jak oni przeżywają. Zupełnie inaczej niż dorośli. Na twarzyczce malują się wszystkie odczucia. I ten błysk w oku. I słucham o tym jak ciężko, ale w sumie łatwo, wspinać się na tego smoka. Najtrudniej jak się paszcza zamykała i mało powietrza leciało. Dla nich takie ważne, rozemocjowani, z zapartym tchem opowiadają. Zwłaszcza Terrorist przeżywa, aż krzyczy z wrażenia. Ale słucham, bo dla nich to ważne.

Szczęściem jest przytulanie się ze Ślubnym przed snem.

Szczęściem jest zapełniony dzień obowiązkami w pracy i całkowite wyłączenie w domu. Przynajmniej póki dzieci nie zasną.

Szczęściem są moje małe osiągnięcia w pracy. Ogarnianie coraz więcej informacji. Efektywniejsze wyszukiwanie danych. Oswajanie maszyn, nie oszukujmy się, ostatni raz jak byłam w biurze, jakieś 10 lat temu, to tak jakbym ze średniowiecza wpadła w dzisiejszy sprzęt. I jakże się myliłam, uznając to za łatwiznę :)

Szczęściem jest to, że jutro się wyśpię. Ślubny coś o dwunastej mówił. Super! Ale łudzę się, że jednak będę usatysfakcjonowana mniejszą ilością snu i swój szanowny zadek podniosę w okolicy dziesiątej. Zanim chłopaki wrócą z żużla, spakuję nas i będziemy mogli na naszą wieś od razu ruszać.

1 komentarz:

  1. Intensywnie u Ciebie ostatnio. I mąż taki wspierający. Pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń