Zrobiłam sobie małe SPA w wannie. Po kilkugodzinnym staniu przy garach. W międzyczasie ogarniając poszczególne części domu.
Wygrzałam się. Maseczki na wszystkie możliwe części ciała ponakładałam. Na włosy też.
I zabieram się za pierogi.
Pierniki i mycie okien, całościowe odświeżenie sypialni i częściowe ogarnięcie łazienki, o praniach nie wspominając zaliczyłam wczoraj.
Dzisiaj dalsze wychodzenie z prania, strojenie z dzieciakami okien, dekorowanie części pierników.
Przerwa na spa dała mi powera.
Paszteciki stygną na stole. Farsz na pierogi czeka na ciasto.
Dzieciaki oglądają jakieś głupoty w tv.
Ślubny walnął się we własnoręcznie wyszorowanej wannie. Będzie tam tkwił póki nie usłyszy mycia ostatnich garów.... Ale nie, chyba nie będzie zalegał w wannie przez kolejne 3 godziny!
Ledwo wylezie, ustawię go do lepienia pierogów.
Chyba, że wcześniej pizgnę ciastem do śmietnika i oleję sprawę. Nie wiem jak w tym roku ciasto będzie wychodzić???
Dwa lata temu, a może tylko rok temu.... dwa kilo mąki wylądowało w zielonym pojemniku.
Najlepszy przepis na ciasto to mąka. sól i wrzątek. Mnie zawsze wychodzi. A co Ty wigilię u siebie robisz? martynia
OdpowiedzUsuńtak Martyniu. Tylko nasza czwórka :)
OdpowiedzUsuń