piątek, 27 czerwca 2014

Czuję się nieswojo. Dziwnie mi i smutno. Do tej pory zaliczałam wszystko, co się dzieje w życiu dzieci. Nie ważne, że czasami miałam dość. Najchętniej zniknęłabym na 8h w pracy i odpoczęła od wiecznych przepychanek, krzyków, obsługi i wyprowadzania na spacer w celu zmęczenia materiału.

Dzisiaj pierwsze zakończenie roku Bartka. I mnie tam nie ma. Jest Ślubny. Są dziadkowie.

Ja siedzę w pracy i rozmyślam. Intensywnie. Tracę. Tracę z życia dzieci. Potrafią mnie zaskoczyć zachowaniem, opanowaniem jakiejś czynności, której jeszcze tak niedawno nie mogli pojąć. Kiedyś nie zwracałam uwagi na to. Rozwijali się na moich oczach. Teraz często wracam po 17, po 18. Chwila i idą spać.

I mnie zaskakują. Coraz bardziej. Nawet nie wiem kiedy stali się tacy dojrzali.

Cieszę się, ze miałam te siedem lat z nimi w domu. Najważniejszego nie przegapiłam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz