wtorek, 30 września 2014

Tak siedzę i myślę. ( Serio, czasem się zdarza! )

Właśnie kumpela zamówiła domek w Białce. Na ferie.

Oddajemy młodych do szkółki snowbordowej. Sami też mamy zamiar poobijać się na desce. Może będzie fajniej niż na nartach?

I tak mi głupia myśl przeszła przez głowę...

Jakoś pierwszy raz boję jechać się w miejsce, gdzie pojawiły się moje dzieci.

Co prawda wtedy planowałam... Ale dzisiaj Ślubny do szwagra walnął, że jakby było trzecie, to by było.

Szczena mi opadła.

Ja już chyba nie chcę.

Chociaż w głowie przesunęłam granicę ostateczną o dwa lata. Jeszcze do niedawna myślałam, że do 35 lat to max, jakby co. Cóż, zmieniłam zdanie. Jednak nie twierdzę, że chcę.

1 komentarz:

  1. no bo jak by bylo trzecie to by bylo przeciez? :) co nie znaczy ze je zaraz trzeba planowac czy sie o nie starac. ot po prostu byc otwartym na te ewentualnosc :)
    i tez mialam granice i tez mi sie przesunela :) hihihi. i tez nie twierdze ze chce. w zasadzie chyba mozemy sobie w tej kwestii rece podac :D

    OdpowiedzUsuń