wtorek, 30 września 2014

Wielkie nieba!
Pierwszy raz w życiu sama nakładam farbę na włosy. No dobra farbę piankę. Loff mówiła, że łatwiej się nakłada. A to cenna wskazówka jak dla takiego głąba w tych sprawach jak ja.

Tak więc siedzę sobie w farbo-piance i odliczam. Odliczam i klikam.

Jesoooo jak łeb mnie swędzi. Zawsze tak jest, jak się wie, że czegoś nie można zrobić. Zawsze!!!

I oczy mnie szczypią.

I nie mogę uciec od tego smrodu, który utrzymuje się nad moją głową.

No ale skoro ostatnio odkryłam nad uchem na oko 10 siwych... A Ślubny mi nagadał i mimo że ładny mam odcień siwizny, to jakby nie patrzeć jeszcze chyba nie czas za babcię robić.

Jeszcze dwadzieścia minut! DWADZIEŚCIA!!!!!



3 komentarze:

  1. ja też osiwiałam, nie mam czasu na fryzjera więc farbuję henną- jej nie trzeba pędzelkiem smarować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. (nie wiem czy poprzedni komentarz sie gdzies pokazal? no to jeszcze raz :) )
    tez osiwialam, tez farbuje, niekoniecznie pedzelkiem, raczej palcyma :) ale ja mam ogolnie niewiele wlosow na lbie wiec mnie latwiej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Serdunio, farbę piankę tez palcyma :) mam nadzieje, ze se Dzidzia twarzy nie umazala. .

    OdpowiedzUsuń