W mijającym tygodniu:
Starszy wrócił do domu z limem pod okiem.
Nie pamięta jak to się stało.
Czyli nie bolało.
Kolano też zdarł dość konkretnie.
Patryk go popchnął, jak bawili się w berka.
(Trzeba było też popchnąć!)
Młodszy wrócił do domu z katarem.
W piątek już miał temperaturę.
Dzisiaj kaszel mu się zmienia w bliżej nieokreślony.
Młodszy jest dla Żmii zagadką.
Żmija nie potrafi przewidzieć, w którym kierunku Młodszy z chorobą zmierza.
Ślubny wrócił do domu z wypełnionym wnioskiem o wizę.
Nieuchronnie padła decyzja, że Ślubny zastąpi Bossa na spotkaniu w USA.
Leci w przyszły poniedziałek. Wraca w sobotę.
I pomyśleć, że formalności w tydzień można załatwić!
Może ja wrócę do domu w ciąży?!
Póki co wracam do domu z głową wypełnioną zadaniami, które trzeba wykonać zanim padnę na pysk.
W ciąży? TO byś dopiero miała wesoło :D
OdpowiedzUsuńjak diabli :)
Usuń