czwartek, 12 marca 2015

Dziw, że wstałam dzisiaj.

Snuję się jak śnięta ryba. Pion utrzymuję dzięki młodszej latorośli, która od zeszłego piątku towarzyszy mi w domu i nieustannie gada. Gada non stop. Ledwie oczy otworzy. I tak do samego zaśnięcia.
I bardzo dobrze mi z nim obok siebie. Tak tak, piszę to ja! Też się sama sobie dziwię, że nie odliczam dni do oddelegowania delikwenta do instytucji. Wręcz przeciwnie. Odwlekam. Ku protestom zasmarkańca.

Dzięki temu nieustannemu gadaniu moja łazienka lśni. I jak do niej wchodzę, to tak jakbym do obcej wchodziła. Jasno ( zasługa umycia okna ), kafle świecą po okach ( Dawida sprawka ) i jakoś tak luźniej ( cała siata rzeczy, których-już-jednak-nie-będę używać ).

Ale wizja przygotowania obiadu mnie przeraża!

2 komentarze:

  1. Mnie też! Nie lubię gotować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witam w klubie M :)
      nie lubię, nie umiem i nie mam pomysłów na żarcie.
      piec mogę, owszem, ale konkrety?!!!!!

      Usuń