wtorek, 17 marca 2015

Byłam na zebraniu z występami.

Byłam też na rolkach z dzieciarnią i Ślubnym ( dzieciarnia na rowerkach, gdyby się kto czepiał, bo po co na świeżo zakupionych rolkach - w tych po pokoju najlepiej).
Rolki nówki sztuki raz śmigane. W dzień kobit.
No i tu właśnie schody się zaczynają. Już spieszę z wyjaśnieniami. Otóż moje pierwsze rolki, które z kilka lat przeleżały w szafie ( byłam na nich ze trzy razy, a potem miałam przerwę - ucząca się ciężarna, to raczej niezbyt mądry pomysł; a z wózkiem...cóż... ryzyko ubicia potomka ) okazały się rolkami chodzącymi.
Tak, teraz mądra jestem, bo moje nowe rolki jeżdżą. Całkiem serio! Na starych całkiem dobrze, sobie radziłam. Sztuki hamowania nigdy nie opanowałam, bo wystarczyło przestać nogami ruszać, a one metr dalej już stały.
Nowe, to zupełnie inna szkoła jazdy. Z przyzwyczajenia, jak wyłażę z bagażnika ( tam najczęściej zmieniam obuwie ), staję na pewniaka. I tak jak staję, tak szukam ofiary, która jeszcze guzdrze się przy samochodzie i można się na niej zatrzymać. Bo wyobraźcie sobie! te cholerne rolki jadą!!!
Nosz, co to jest?!!! Jadą???!!! Ja chcę stać, a one jadą!!!!?

Ale opanowałam już równowagę jako tako i nawet rozpędzić się potrafię... gorzej jak trzeba hamować. Wtedy jadę i jadę i jadę... , ale nawet te pędziwiatry się kiedyś zatrzymują :)

A na gębie mam trzy febry. TRZY!!!
Jak to w esie do mej Loff wymacałam na smartszicie : pięknie się rozwijają, suki jedne!

Aaaaa. Bym zapomniała. Pozbywam się smartszita. W piątek powinien dojść już ajfon.
Ciekawe. Ciekawe. Czy też dorobi się przezwiska ajszit. Pewnie tak, bo jak na mnie też ma za dużo bajerów. A ja tylko dzwonię i esy wysyłam. Czasem mmsa. Po co mi ta reszta?! Ale Kochanie Moje twierdzi, że będę zadowolona.
*
*
*

...się okaże!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz