Dzisiaj. Godzina 14:10. Przygotowuję tort. Ale w tej minucie przechwytuję kręcącego się Bartka. Przytulam. Całuję. Wdycham jego zapach. (Bosko pachnie. Też tak macie ze swoimi pociechami?)
Zatrzymałam się na moment. Krótką chwilę. Z Bartkiem w ramionach.
Dziewięć lat temu. Godzina 14:10. Słyszę płacz. Po chwili jeszcze mokre, kwilące ciałko leży w mych ramionach. Najpiękniejsza chwila w życiu. Tak długo na niego czekałam. Kochałam go na długo zanim się pojawił w naszych planach. Mój cud.
Wtedy miał inny zapach. Równie piękny, ale inny.
Uwielbiam mojego syna.
Każdy tak ma, jutro miną dwa lata jak jestem mamą :) Najlepszego dla Młodego!
OdpowiedzUsuń