Obraziłam się na sznurki. Chyba będę musiała się z cotton spaghetti przeprosić, bo nowe sznurki nie doszły. Foch!
Dzieci wczoraj nie mogły się doczekać kiedy dadzą mi prezenty na dzień kobiet. Zresztą pierwszy raz wyłożyli ze swoich i od kilku dni knuli plan. Tym sposobem wiem, że dostanę misia od Bartka. I książkę od Dawida. Oczywiście podałam Ślubnemu kilka tytułów ( stąd wiem, że młody poszedł w tym kierunku ), które bym chciała, żeby mi romansidła nie przytargał ( ja nie wiem, tyle lat czytam, widzi, co wala się po chacie, ale on uparcie szedłby w miłosne historie ). I dzieci się nie wygadały. Mało tego! Zapomniały i poleciały na orlik. Ale Ślubny gorszy niż dziecko. " Moje córki krowy". Dostanę. :)
Posprzątane, obiad przygotowany, Ślubny telco na dole prowadzi, dzieci nie ma...
... czyli książki czytać nie mogę.
Sznurków 5mm też nie ma :((((
Idę przeprosić się z tym co mam.
Choć nie wierzę, żeby coś wyszło, bo od dwóch dni czego nie tknę, to spieprzę.
Oglądam te Twoje sznurkowe dzieła na fejsie z niesłabnącym podziwem :)
OdpowiedzUsuńwiesz, że czasami też z podziwem na nie spojrzę :)
Usuńjedyna rzecz ( poza dziećmi :) ), która mi w miarę w życiu wychodzi. resztę spieprzyłam.