wtorek, 8 marca 2016

Obraziłam się na sznurki. Chyba będę musiała się z cotton spaghetti przeprosić, bo nowe sznurki nie doszły. Foch!

Dzieci wczoraj nie mogły się doczekać kiedy dadzą mi prezenty na dzień kobiet. Zresztą pierwszy raz wyłożyli ze swoich i od kilku dni knuli plan. Tym sposobem wiem, że dostanę misia od Bartka. I książkę od Dawida. Oczywiście podałam Ślubnemu kilka tytułów ( stąd wiem, że młody poszedł w tym kierunku ), które bym chciała, żeby mi romansidła nie przytargał ( ja nie wiem, tyle lat czytam, widzi, co wala się po chacie, ale on uparcie szedłby w miłosne historie ). I dzieci się nie wygadały. Mało tego! Zapomniały i poleciały na orlik. Ale Ślubny gorszy niż dziecko. " Moje córki krowy". Dostanę. :)

Posprzątane, obiad przygotowany, Ślubny telco na dole prowadzi, dzieci nie ma...

... czyli książki czytać nie mogę.

Sznurków 5mm też nie ma :((((

Idę przeprosić się z tym co mam.
Choć nie wierzę, żeby coś wyszło, bo od dwóch dni czego nie tknę, to spieprzę.

2 komentarze:

  1. Oglądam te Twoje sznurkowe dzieła na fejsie z niesłabnącym podziwem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, że czasami też z podziwem na nie spojrzę :)
      jedyna rzecz ( poza dziećmi :) ), która mi w miarę w życiu wychodzi. resztę spieprzyłam.

      Usuń