Podaję Miszelinowi leki. Jeden syrop. Popija. Drugi syrop. Popija. Odmierzyłam krople Zyrtex na łyżeczkę. Sięgam po sok malinowy, żeby dolać do ohydnych kropli.
Tego nie mogę! - oburzony Miszelin.
A to czemu? - Żmija.
A bo jestem chory! - prawie nogą tupie.
Tym bardziej możesz.
I po co żarłem tyle tego śniegu!!!! - z niewinną minką, a jednocześnie oburzoną.
Czyli wie od czego przeziębiony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz