piątek, 22 lutego 2013

Terrorist .... Katek .... Bantek

Mój Terrorist dał mi w kość. Oj jak on dał mi w kość! Zaczął w drugiej dobie i trwało to kolejne przeszło cztery lata.... Może nawet pięć lat.

Nie pamiętam dokładnie dnia, kiedy mój Bantek się zmienił. Pewnie też dlatego, że takiego dnia nie było. To się działo przez dłuższy okres czasu.

Nagle dotarło do mnie, że nie ma kłótni o wszystko, co zostało mu zakazane - on też odpuszcza. Wreszcie wiem, kiedy mu na czymś bardzo, ale to bardzo zależy. Wtedy widać ten żal, ból i smutek na twarzy. Płacz jest tak żałosny, że serce pęka. A kiedyś był to taki sam mocny wrzask i ryk na wszystko, czy zależało mu czy nie, ale miało być tak jak on chce. I to od momentu kiedy skończył 8 m-cy. Wtedy zaczynał dopiero przekręcać się z plecków na brzuch [ późno się za to zabrał, ale potem szybko nadrobił i w wieku 11-stu miesięcy stawiał pierwsze niepewne kroczki ], ale jak mu nie chciałam dać swojego kubka z kawą [ obsesje miał z tymi kubkami ] to wrzeszczał i walił głową w podłogę. Kubka i tak nie dostał, a potrafił przez całe przedpołudnie się go domagać. W domu był wieczny płacz i wrzask i jeszcze czerwone czoło.

Nocne wstawanie od samego początku mnie wykańczało. Bo ile razy w nocy można? Albo inaczej, jak długo można sypiać po 3-4h na dobę, wstając średnio 5 razy na noc. Można przez 5,5 roku!! Ale potem do budzenia mnie w nocy dołączył jeszcze Miszelin.

Nauczenie go sikania do nocnika trwało i trwało. Bo Terrorist odkąd pamiętał miał pieluchę i tak miało być. Każda zmiana, każda nowość w jego życiu była nie do przyjęcia. Siedział na tym nocniku i siedział, a jak po godzinie wstał, szedł do swojego pokoju na wykładzinę, patrzył mi w oczy i lał z satysfakcją, ze wyszło na jego. Do czasu, bo w końcu się porządnie wkurzyłam, ile można do cholery prać zaszczaną wykładzinę! Zapowiedziałam, że jeszcze raz zrobi to specjalnie, to niech się przygotuje, bo zleję go tak, że popamięta. Długo nie czekał. Kilka godzin później 3,5 letni Terrorist pokazał kto tu rządzi.

Dostał raz, ale porządnie. Po tygodniowej wizycie u moich Rodziców jeszcze pamiętał. Zdjęłam pieluchę i od tamtej pory wiedział do czego służy nocnik/toaleta. Niecały rok później zabrałam pieluchę w nocy i też z dnia na dzień się nauczył. Mało tego. Sam wstawał i szedł do toalety nie budząc nikogo [ ale na mleko potrafił się budzić kilka razy ].

No właśnie butla i mleko. Niejadek od momentu kiedy skończył 1,5 roku, kiedy to dostał tzw. trzydniówkę. Po trzydniówce niestety apetyt nie wrócił. Mógł nic nie jeść całymi dniami, byle tylko butla z mlekiem była dostarczana. Jak nie dawałam mleka, łudząc się, że zgłodnieje i coś wreszcie zje, mogłam się łudzić. I tak nie jadł. Za to w nocy nadrabiał mlekiem. A ja nie miałam siły walczyć z tym nocnym piciem [ w ogromnym już brzuchu Miszelin, złe samopoczucie i wieczny niedobór snu robił swoje ].

I tak, żeby coś miał w tym małym żołądku, nie zabierałam butli. Przegiął pałę blisko przed 5 urodzinami. Poza suchą bułką nie jadał praktycznie nic innego. Tylko to mleko. I przestawił się na nocne picie. Zabrałam z dnia na dzień. Zabroniłam bajek, jak nie będzie jadł. Wolał nie oglądać niż zjeść kawałek chleba, ale butli nie dałam. Do dziś walczę z tym jego jedzeniem - niejedzeniem. Plus dla mnie- od tej pory praktycznie nie budził się w nocy. Ale jakbym wcześniej zabrała tę durną butlę, to nie osiągnęłabym nic, bo jeszcze nie był gotowy.

Smoczek też z dnia na dzień, bo nie dotrzymał umowy, że tylko w nocy. Oszukiwał i łaził z tym dydem w dzień. Najpierw nastawiłam go, że jak będzie ze smokusiem w dzień to zabierze go wróżka. I jak się z tą myślą oswoił, a dalej łaził z dydem, w nocy zabrała wróżka. Do teraz musi mieć jaśka w powłoczkę w dydusie. Taki typ. Blisko 3 lata śpi z podusią w dydusie. Kontynuacja musi być :)

Kiedyś był okropny dla brata. Od momentu kiedy Miszelin zaczął się przemieszczać i dopełzać do jego zabawek [ Miszelin tę sprawność osiągnął w wieku 5-ciu miesięcy ], zabierał mu wszystko, czy to Katkowe czy Miszelinowe, nieważne. Cel - zabrać bratu cokolwiek by ten trzymał. Do tego trzeba było walnąć, żeby znał gówniarz swoje miejsce.

Docenił brata jak można było się z nim porozumieć, czyli jak Miszelin skończył 2 latka. Ale i tak wszystkie zabawy musiały być wedle widzimisię Terrorista. Ustawiał młodego jak tylko się dało. Miszelinowi początkowo to imponowało, bo starszy brat, ideał, wzór, dopuszcza go do swych tajemnic i zabaw. Ale i tak jak Terroristowi coś nie pasiło walił młodszego gdzie popadnie. I wszystko nadal zabierał.

Od kilkunastu miesięcy są zgodni. Kłócą się i leją jak to rodzeństwo. Ale nie 20 razy na dobę, tylko raz na kilka dni. Wspólnie organizują zabawy. Miszelin może wymyślić zabawę i być w niej najważniejszy. Dzielą się zabawkami, wymieniają. Choć Terrorist jest bardziej przywiązany do swoich niż Miszelin.

Od jakichś kilku miesięcy, Terrorist zostawia bratu kawałek ciastka z przedszkola, jak tego drugiego nie było. W sklepie upomni się o drugą rzecz dla brata. Wcześniej tego nie było. Miszelin tylko głośno domagał się o wszystko dla brata.

Mój pierworodny da się przekonać do spróbowania czegoś innego niż pizza, spaghetti, naleśniki..., jak mu nie smakuje, po prostu nie je, a ja się nie czepiam. Szkoda tylko, że niewiele rzeczy mu smakuje :(

I taki dorosły ten mój Terrorist. Zaczyna pisać i czytać. Uwielbia oglądać programy o wulkanach, meteorytach, dinozaurach, zwierzętach. Sprząta po sobie, odkłada na swoje miejsce. Nawet ubierać się zaczął, bo do tej pory leniuch przez niego przemawiał. I dba o naciąganie siusiaka, bo miał straszną stulejkę. Już go chcieli do chirurga wysyłać na cięcie. Wytłumaczyłam i się stara. Obejdzie się bez cięcia.

I wykańcza mnie bajką o śluzakach. Slugtterra się to zwie czy jakoś tak. Rysuje te stworki całymi dniami. Opowiada i przeżywa. W przedszkolu chyba już wszyscy chłopcy są zarażeni śluzakami. Zaczął on i Natan. Teraz już wszyscy żyją slugtterrą, nawet jak nie mają disney xd :)

I mogłabym tak jeszcze długo o moim pierworodnym, ale muszę iść po niego do instytucji.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz