czwartek, 18 kwietnia 2013

kuracja witaminowa

Trzecia, a może i czwarta już kawa stoi przede mną.

Obudziłam się z bólem głowy i bólem mięśni. I to nie od ćwiczeń. Zresztą ja bym musiała chyba cały dzień w kopalni kilofem nawalać, żeby mnie zakwasy dopadły.

Twarz moja kwitnie. Po miesiącu łykania witaminki A, czy co to ja tam w siebie ładuję, wreszcie wychodzą te zapowiadane pryszcze, wągry i insze świństwa, które to moja twarz kryje. Ale po skończeniu trucia się tabsami, moja gębę podobno będzie można pomylić z dupskiem niemowlaka ( mam nadzieję, że nie obsranym, bo to by oznaczało, że jest gorzej niż było ). Do tego przez przypadek wyczytałam, że wit A likwiduje zmarszczki i ogólnie odmładza. Czyli tak jakby gratisa otrzymałam.

Ale bóle głowy, kręgosłupa, mięśni, stawów, suchość ust, oczu, nosa i reszty otworów, jak i sucha skóra niestety też mnie dopadły. Spoko luzik, jeszcze jakieś osiem miechów i wszystko wróci do normy:) Będę młodsza i piękniejsza. Buhahahaha! A do tego nie jest wskazane przebywanie na słońcu, czyli wymówka jak znalazł. Żyć nie umierać!

Dzieciary wreszcie wydobrzały i chodzą do instytucji. Dzisiaj jechali do teatru na "Calineczkę". I dzisiaj olśnienia dostałam i nie dostali rajtek pod portki. Oczywiście Terrorist focha zapodał i się poryczał, że bez rajstop to on nie idzie. ( Jak przyszła pora rajstopowa było to samo. Od 5 lat tak mam. Każda zmiana łączy się z buntem.) Olanie tematu załatwiło sprawę. Po 20 min leżenia w łóżku w portkach i podkoszulku, przekonał się, że bez rajstop da się przetrwać.

Odgraciłam wreszcie chałupę, bo przez ostatnie 2 tyg mojego przeziębienia, i przeziębienia synów, niewiele robiłam.

No właśnie. Odporność też mi spadła i to mega bardzo. Kto to widział, żeby nie zwalczyć przeziębienia po 4-5 dniach. Przynajmniej mi się zawsze udawało.

Lecę czytać, żeby wieczorem film ze Ślubnym obejrzeć. Od kilku dni nic tylko zalegam na kanapie z książką, a Ślubny narzeka, że żaden towarzysz ze mnie. Ani pogadać, ani pooglądać, a przecież on ma tyle filmów. On ma filmy, ja mam zaległe gazety i fpip książek, które chciałabym "zaliczyć".

2 komentarze:

  1. hmmm... moja wczoraj na Calineczce była. Mieszkamy gdzieś obok siebie?

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmmm.... całkiem możliwe :)

    OdpowiedzUsuń