czwartek, 4 kwietnia 2013

szczerbolek

Od wczoraj mój kręgosłup postanowił zrobić mi suprajsa i powoli, ale skutecznie zaczął się rozkręcać w bólu. Nie wiem czy ( jak to bywa w moim przypadku) przez przybieranie niekorzystnych plecom póz w nocy. Czy źle się schyliłam podczas rozbierania Miszelina w przedszkolu. Nie wiem, ale boli.

I czasami schylam się jak starowinka. Albo wstać nie mogę.

Ślubny wczoraj też był wrakiem człowieka. Wrócił wcześniej z pracy i padł w sypialni jak stał.

Dzisiaj i jutro do odbioru dzieci jestem w kwiaciarni. Jakaś zakręcona i niezbyt kontaktująca dziś byłam.

Uruchomiłam na nowo smartfona ( to je to Loff????). Wnerwia mnie straszliwie, ale wgrałam angry birds i jakoś da się go znieść :) Za to strasznie dużo czasu przelewam przez palce przez te ptaszydła.

No i praktycznie nie reaguję na dzwonek tego badziewia. Nawet na budzik. Ślubny po raz pierwszy w życiu szturchał mnie, a nie ja jego. Do tej pory przeważnie nie reagował na wszelakie alarmy, bo nie słyszał. A dzisiaj do mnie nie dotarło, że to mój :)

Zapomniałabym. Terrorist parę minut temu przyniósł drugą dwójkę. Teraz czeka na wróżkę:)

3 komentarze:

  1. Sobie poczytałam! Nadrobiłam, nawet nie zauważyłam, jak mi dwie godziny minęły. Cześć!

    OdpowiedzUsuń
  2. No cześć! Gdzieś Ty się dziewczyno podziewała?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tu i tam, ale... brakowało mi tego :)

    OdpowiedzUsuń