poniedziałek, 20 maja 2013

jestem niewyraźna. z rolką przy dupie, bo inaczej po podłodze kapie!

Tiaaaaaaaaa....

Żeby mi smutno nie było, że biegać nie mogę, zafundowałam sobie przeziębienie. Zaczęło się niewinnie, od pobolewania gardła i jak po dwóch dniach zapowiadało się na koniec atrakcji wirusowych, tak trzeciego zwariował nos.

Od wczoraj chodzę z rolką mega delikatnej srajtaśmy. Nie rozstaję się. Z chusteczkami nie nadążałam, a rolka z tych zajebiście długich, co to starczają na caaaaaaaaałe wieki... u mnie dwie wczoraj zeszły do samego nosa.

Jeszcze tak się ze mnie nie lało. Powinnam mieć przynajmniej 3 kg mniej, bo tyle wody nosem wypuściłam.

Dzisiaj zresztą nie lepiej.

Do tego smaku nie mam. Nic nie czuję. Pytanie "to po jaką cholerę tyle czekolady wczoraj pochłonęłam????? skoro smakowej przyjemności nie miałam!!!!!!!"

Jednak jak człek głupi, to głupi!

A jeszcze czeka mnie Dzień Matki u Terrorista w przedszkolu. A co mi tam, wypuszczę wirusy, jutro pół grupy nie przyjdzie. W środę uszczęśliwię rodziców z grupy Miszelina. Cóż, kto powiedział, że wakacje nie mogą się zacząć 23 maja?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz