środa, 19 czerwca 2013

cztery dni

Wczoraj ubolewałam, że zostało mi TYLKO 5 dni "wakacji", bo potem dzieci zaczynają sezon wolny od instytucji. Narzekałam, to mam. Terrorist tak kaszlał, że zostawiłam ich w domu. Zaliczyłam przychodnię i się dowiedziałam, że nic mu w sumie nie jest, podawać Neosine i syrop na kaszel.

Jutro z radością ich odprowadzę. Ślubny dzisiaj ma jakowąś imprezę firmową. I ma jutro wolne. I lepiej żeby z rana samochodu nie tykał.

A ja pomyję sobie okna. W piątek zaliczamy lekarzy w Mieście. Ze Ślubnym. W poniedziałek odwiedzę urząd pracy, bo się stęskniłam ... taaa, by kto uwierzył! Póki dziecków nie mam się przypomnę, żeby mi dupy nie truli przez kolejne dwa miechy.

We wtorek zorganizuję z inną jeszcze mamą, balik dla naszych absolwentów przedszkolnych, po południu oficjalne pożegnanie.

I tyle z odpoczynku przed ciężką, wakacyjną harówą :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz