Pojechałam do biurowca. Tam oddelegowali nas, nowo przyjętych stażystów, na szkolenie bhp. Bożesz ty mój.... i tak ostatnia zaczęłam ziewać. Cóż ogłady nabrałam widać z wiekiem, możliwe że w ich wieku też ziewałam po pierwszych pięciu minutach.
Ale za to wiem jak obsługiwać trzy różne gaśnice. I wiem, że jak już niedajbosze przekonam się do jazdy samochodem, to od razu wrzucę do bagażnika 10 gaśnic. Tak DZIESIĘĆ ! Bo się dowiedziałam i między ziewnięciami zakodowałam, że taka mała samochodowa gaśniczka wywala z siebie ten proszek przez 6 SEKUND.
Jezusie!!!!!! Zanim ja bym trafiła w ten łogień! No ale nie w 6 sekund z ugaszeniem. Ni chuja! No nie ja. W oko sobie to tak, za pierwszym razem, ale w ogień?
No więc dwie godziny o bezpieczeństwie. Potem dwie godziny czekania na laptopa. Pan informatyk na prośbę o laptopa otworzył szafę, i się roześmiał, że tam sam złom ( sprzętu pewnie z 10 sztuk ). W jednym opadał do tyły ekran. Moja przewodniczka M zadowolona rzuciła to najwyżej kwiatkiem doniczkowym przytrzymamy. Trafiła jak kulą w płot. Mi kwiaty przed nosem stawiać?
A potem na moim biurku dostrzegłam doniczkowca. Łudzę się, że jak mój Nauczyciel przeniesie się na stanowisko innego, który gdzieś przechodzi, to zajmę jego biurko... a tam nie ma badylaków :))))
Jak już dostałam laptopa, w którym ekran nie giba się w tył = można zabrać kwiatuszka!!!!, to czekałam na Nauczyciela, który dla odmiany przejmuje obowiązki awansowanego dwa pokoje dalej. A czekałam przeszło godzinę. Jak już dostałam stertę papierzysk, to wybiła godzina zbierania się do domu.
Zmykam, bo dopada mnie lekki stresik przed dniem drugim.
Dasz radę :) trzymam kciuki za jutro :)
OdpowiedzUsuńdałam radę :) nie taki diabeł straszny jak go malują :)))
Usuń