niedziela, 11 sierpnia 2013

Zainteresowałam się zawartością zamrażarki. Wypadałoby babę odmrozić wreszcie, a pełna po brzegi. Tym sposobem wciągnęłam na obiad michę szpinaku z jajkiem.... mmniaaaam!!!

Angielski przerobiony. Wieczorem przerobię jeszcze kolejny etap obszernej lekcji. I pooglądam mój serial. A tak się zarzekałam, że już nigdy, przenigdy żaden serial nie zagości w mym domu - strata czasu, sieczka w głowie. No ale w celu nauki mogę się wciągnąć w te "Gotowe na wszystko". Moja strata. Jak już zacznę kumać wszystko, to się "odciągnę"!

Moje chłopaki na kawce u cioci Basi. Potem atak na Szczecin, do Ślimaka.

Dziwnie bez nich. Dziwnie oglądać foty z samochodu, które wrzuca Ślubny.

Szczęście mam tyle rzeczy w głowie, które chciałabym zrobić zanim wrócą, że nie mam czasu tęsknić.

I wszystkie te rzeczy mogę robić z wysokości kanapy :)

Był plan treningu z Chodakowską w celu ujędrnienia ciała, ale boję się, że mi waga znowu poleci na łeb i szyję i na cholerę mi ten stres? I jędrne ciało? No po jasny gwint! Lepiej niech se zwisa ta skóra, która kiedyś mieściła jeszcze dodatkowe 33 kg. 

Kiedyś jeszcze nadrobię. Kiedyś kiedy pewien etap w moim życiu się zakończy. Kiedyś kiedy ten wewnętrzny stres wyprowadzi się z mej głowy. Kiedyś kiedy już nic nie będzie takie samo.... a jednak wiem, że dopiero wtedy osiągnę spokój, którego nie miałam odkąd pamiętam. A jednocześnie stracę jeden z fundamentów. Fundament, który był zawsze. Lepszy lub gorszy, ale mój!

Ja pierdolę jakie to wszystko skomplikowane w tym dorosłym życiu. Za dużo zawiłości i zakrętów. 

Dlatego muszę dzieciom dać tyle miłości ile dadzą radę przyjąć, chwalić za najdrobniejsze zasługi, umacniać ich poczucie wartości, dawać siłę, która zaowocuje w przyszłości, być tą PEWNĄ do której mogą przyjść zawsze, o każdej porze dnia i nocy, z błahostką jak i z ogromnym dziecięcym problemem.

Muszę im dać kurwesko dużo poczucia bezpieczeństwa. Wtedy będzie im łatwiej. Ze świadomością, że mają dno od którego mogą się odbić ( jak to ładnie nazwała Loff ), będą szczęśliwsi, lepsi, mocni!

I wreszcie się wyryczałam. Konkretnie i mocno. Ze smarkami po kolana. Aż sikać mi się odechciało... cholera z pęcherza mi te łzy leciały czy jak? I tego mi było trzeba od dawna. I teraz mi lżej. I jeszcze do jakichś mądrych wniosków doszłam :)

Mimo wszystko życie jest piękne, tylko trzeba to piękno zauważać!

PS Telefony Jolanty powodują, że jestem w stanie komuś jebnąć! I to konkretnie! Bo to, że jestem chwilowo słomianą wdową bez dziecków, nie oznacza, że " my samotne kobiety możemy porozmawiać przy kawce". Bo ja kurwa uwielbiam tą kawkę pić w ciszy i spokoju. A jak zapragnę głosów, to muzę rozkręcę na całą epę! I wcale samotna się nie czuję. Ja się wręcz boję, że mi tego danego czasu na realizację swych małych przyjemności nie starczy. Jakby wyjechali na miesiąc, pół roku, to rozumiem, ale wtedy więcej swych małych przyjemności wytargałabym na światło dzienne. No i może po jakichś 3 miechach zatęskniłabym za Jolantą i wpadła na kawkę na 30 min, bo więcej to już strata czasu.

3 komentarze:

  1. mur.
    od muru odbić, kochana.

    a Twój P.S. notkowy mnie rozwalił. a pierwsze zdanie,to klasyka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mur.
    od muru odbić, kochana.

    a Twój P.S. notkowy mnie rozwalił. a pierwsze zdanie,to klasyka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. od dna też można się odbić :)

    OdpowiedzUsuń