piątek, 6 września 2013

pierwszy tydzień roku szkolnego

A jednak będę w tv. Pierwszy tydzień szkoły za nami. Dzisiaj Katek pożalił się Ślubnemu, a potem przy mnie popłakał, że jak był z Pepe na przerwie, to jakiś (starszy) chłopak podszedł, wyzywał ich (same bluzgi chyba, bo syn "nie pamiętał" ), wyrzucił Katkowi butelkę do śmieci i uderzył z pięści w ramię.

Mój pierworodny podobno oddał ( jeden z najniższych w szkole, dżizas ), a Pepe pobiegł za jakimś drugim.

Co do oddania i gonitwy nie mam pewności czy prawdą to jest. Wykład strzeliłam, że jakby ktoś ( skurwiel jakiś!) chciał pieniądze albo będzie go straszył, wyzywał to ma mi to od razu mówić ( a ja już nogi z dupy...).

Na szczęście mój syn powiedział, że rozpozna tego chłopaka. Na szczęście bojowego smarkacza, żeby jednak Katek nie miał okazji wskazania mi gówniarza. Na moje szczęście, żebym jednak nie spojrzała w oczy narwanemu uczniakowi, bo będę w tv, a jednak kamera mi nie służy.


Pierwszy tydzień przedszkola, a Dejw w piątek, czyli dziś, byczył się u babci ( babcia pewnie mniej zadowolona z tego faktu). Wczorajsze popołudnie Dejwo był niemrawy, przygaszony. Wieczorem już podawałam nurofen. Obudził się w okolicy 23.oo. Położył na kanapie i mętnym wzrokiem ogarniał otoczenie. A potem w łóżku białkami przewracał i gadał coś od rzeczy. I ten pusty wzrok przed siebie.

A rano jakby nigdy nic. Nówka sztuka. I cholera wie, co to było/jest?



2 komentarze:

  1. Jezusicku, pierwsze dni szkoły to dopiero szkoła przetrwania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spoko, Katek w poniedziałek na moje pytanie "widziałeś dzisiaj tego chłopaka, który was zaczepił?????", machnął ręką i rzucił od niechcenia " nawet nie sapnął!" czyli radzi sobie moja kruszyna :)

      i po wywiadzie z wujkiem, a ojcem Pepe jest prawdą, że chłopaki pogonili napastników :)))

      Usuń