poniedziałek, 2 września 2013

rozpoczęcie roku szkolnego

Się doigrałam! Wiecie co się dzisiaj stało? Tragedyja normalnie! Tragedyja!!!!

Normalnie byłam w szkole. Ze Ślubnym. I moim maleństwem.

Maleństwem, które jeszcze nie tak dawno napierdalało mnie w żebra, czkawkę miało, którą to wprowadzało swój inkubator w mega wstrząsy, rozpychało się i walczyło o każdy milimetr mych wnętrzności, jednocześnie rzeźbiąc na mym brzuchu powłoczkę z popękanej skóry. A potem jak już maleństwo, zmuszone kroplówką, wylazło na światło dzienne i zaczęło drzeć swą dość brzydką papinkę, tak darło przez następne kilka miesięcy, a potem do darcia doszedł jeszcze upór i bunt. Tyle, że papinka się zmieniła i okazało się, że to drące się zawiniątko, jak już na chwilę się przymknie, nie jest wcale takie brzydkie jak w dobie pierwszej i kilku kolejnych. Jest nawet dość ładne i ma prześliczne duże, niebieskie oczęta otoczone rzęsami niczym firanki.

Tak! Mój Terrorist od dzisiaj jest szkolniakiem. Najniższy w klasie. Ba! śmiem twierdzić, że nawet najniższy wśród pierwszaków ( nie liczę tych dwóch dziewczynek, które były jeszcze drobniejsze). Mam tylko nadzieję, że nie będą mu dokuczać. Mam nadzieję! Bo jak mi któryś coś powie mojemu Bantkowi, dokuczy, doprowadzi do łez, skrzywdzi słowem ( nie daj bosze czynem!!!!)..... normalnie wpadnę z bejsbolem i będę w tv :)

No to na tyle. Zaraz lecę po resztę wyprawki. A potem po Miszelina.

Zaczynam doceniać czas z dziećmi. I w życiu, W ŻYCIU!!!!! nie oddałabym tych blisko 7 lat spędzonych z nimi w domu. Żałuję tylko, że nie spędziłam ich bardziej świadomie. I że tak często zbywałam te moje szkraby, zamiast być z nimi całą sobą. Ale tak chyba się nie da. Zresztą kto im kazał przez pierwsze pięć-i-pół roku drzeć paszcze po nocy doprowadzając mnie do mega zgonu w dzień? No kto????

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz