Chyba się starzeję.
Muszę czytać w okularach. Inaczej literki jakoś tak dziwnie falują i nakładają się na siebie. Istny cyrk! A ile czasu marnuję nim przeczytam te wirujące znaczki.
Odkryłam to wczoraj.
I ciut wcześniej, że odkąd spędzam większość dnia przed kompem, to wzrok dostał po dupie.
I chyba powinnam zmienić okulary. I to nie tylko o oprawki chodzi, na które dostałam pierdolca, ale o szkła. Bo te nie dają rady.
I denerwuję się, bo Ślubny idzie w niedzielę do szpitala,a w poniedziałek ma operację kolana. I ja się zaczynam obsrywać po gaciach ze stresu jak ja ten sajgon poranny ogarnę. Bo nawet jak wróci do domu, to tak jakby mi trzecie dziecko dorzucili w pakiecie. Łazić to to nie będzie zbytnio mogło.
No może lekcje opanuje. Poczyta wieczorem. Ale najgorsze jest rozmieszczenie dzieciarni po instytucjach. Zwłaszcza jak Katek na rano idzie, bo jak na popołudnie to do dziadków i Didę do przedszkola. A tak muszę zawracać i Katka do szkoły. A ja i parkowanie minęliśmy się na wstępie kursu. A sumie to nie. Wtedy byłam całkiem dobra w zatoczkach i garażach przodem i tyłem. Pogorszyło mi się po długoletnim jeżdżeniu jako pasażer.
I z wywieszonym językiem spóźniona 10 min ląduję w pracy.
Niech już będzie połowa listopada. Może najgorsze będzie za mną.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńByłaś calkiem dobra w zatoczkach i garażach przodem i tyłem? Zbok jeden.
OdpowiedzUsuńW zatoczkach i garażach przodem i tyłem,zbok!
OdpowiedzUsuńa tobie tylko jedno w głowie :) o manewry na placu mi chodzi waryjatko :)))))
OdpowiedzUsuń