Moi mali mężczyźni dostali swoje pierwsze perfumy.
Za drogo by wychodziło, gdyby ciągle podkradali Ślubnemu. Tym bardziej, że dziecięcia me umiaru nie znają i leją na siem ile wlezie.
No i od razu, ledwo dostali, waliło w całej chacie.
Jeden pstryknął, drugi pstryknął i to po kilka razy. Pijana byłam od samego zapachu. A że jedne z najtańszych, każdy inszy... kumacie... Moi mali mężczyźni zasmrodzili moją przestrzeń.
Ale perfjumy są.
A młodzi chodzą dumni jak pawiany...tfu ... pawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz