piątek, 24 stycznia 2014

Często wchodzę do wanny po dzieciach. Tak mam. Dolewam tylko wrzątku, bo uwielbiam rozgrzać się do czerwoności. Wczoraj też tak zrobiłam. Niestety dzieci lubią mieć pianę podczas kąpieli. Ja nie znoszę jakichkolwiek dodatków. Wody ma być dużo. Woda ma być bardziej niż ciepła. Wszystko czego potrzebuję.

Ale wlazłam w wodę po nich. Puściłam mega ciepły strumień. Piana zaczęła mnie otaczać. Zaczęła układać się w kształty.

Profil mężczyzny. Przez myśl mi przeszło, że przypomina mojego Tatę, ale szybko odrzuciłam tą wizję. Może dlatego, że ma swoje lata, czuje się raz lepiej raz gorzej, a ja za rzadko tam jeżdżę. Wiem, że za rzadko, ale jednocześnie jestem zbyt leniwa i zaszyta we własnych kątach, żeby ruszać z całym majdanem częściej. Tym bardziej, że mój Tata nie jest łatwy. Dużo kosztują mnie te wyjazdy. Najpierw nastawienie, że jedziemy. Potem odreagowanie po powrocie...

Ale Rodziców ma się jednych. Nie ważne jacy są, ważne, że są! Mój Tata zawsze chciał dla mnie i Mamy dobrze. Szkoda, że dla każdego DOBRO oznaczało i oznacza co innego. Nie da się zaplanować komuś życia punkt po punkcie, bo tak się wydaje, że dla córki/ żony będzie najlepiej.

Tak czy siak, piana dalej układała się w swoje wzory. Profil  jeszcze bardziej podobny, wyraźny.

Ja w takich sytuacjach raczej w popłoch wpadam. Że to znak. Że może akurat w tym momencie coś złego się stało. A przecież mam powody do obaw, ostatnio większe niż wcześniej. Teraz praktycznie może stać się wszystko. W każdym momencie.

Odkąd pamiętam, żyję w stresie o Rodziców. Jak nie choroba Mamy, to wiek Taty. I tak od dziesiątego?, dwunastego? roku życia!

... i ta piana. Profil jakby bardziej na wprost się obrócił. Już nieźle zaniepokojona pewnie zamieszałabym tą cholerną pianę, żeby wszystko zniknęło. Ale... No właśnie. Kot się pojawił. Obok twarzy. Najpierw profil. Potem bardziej z przodu. I znowu profil siedzącego kota z ogonem w górze. Grubaśny był ten kot. Zupełnie jak Kicia Taty.

Twarz Taty i zaraz obok wpatrzony w tę twarz kot.

Zupełnie jak głodna Kicia w pana.

Cały czas mam ten widok w głowie.

 Jestem ciekawa, co to oznaczało. Z drugiej strony boję się dowiedzieć...

Czuję, że mam mało czasu. Coraz mniej.

Nie umiem żyć bez tej myśli. Od kilku miesięcy znowu mnie osacza. Zaprząta głowę.

I ta piana....

1 komentarz:

  1. Głowa do góry, może to Twoja podświadomość :)

    Dziś śnił się mój Tato (ojczym), ale jego już odwiedzić nie mogę.

    OdpowiedzUsuń