Cóż dobrowolnie się zgodziłam, żeby sobotnie popołudnie, kosztem snu spędzić rodzinnie w-kurwa-ukochanym-Focusie.
Film 3D o dinozaurach dla dzieciaków plus polowanie na marynarkę dla Terrorista.
No co! Sam sobie zażyczył, bo Miszelin już ma, a ten chyba zazdrości i dupę truje, bo chce, a w naszej wsi nie ma, więc wypad do Miasta. No i ja miałam wreszcie nabyć jakieś dżiny i insze jeszcze portki, bo te co mam, jedyne zresztą, spadają mi z dupy, bez paska majtałyby się w okolicach kolan. Jestem jeszcze w posiadaniu inszych, bardziej eleganckich, ale kupowałam je 6kg temu. Więc wiecie jak wyglądam. Tak uwielbiam zakupy, że od roku męczę się z własnym brakiem garderoby.
I taki był plan. Marynarka i żarcie, potem film i dopychanie łokciem naczosów i śmierdzącego popcornu, który w drugiej minucie filmu Dida w połowie wysypał se pod nogi. A na koniec moje spodnie.
Sportowa marynara była w Smyku. Dumny Katek od razu kazał się w nią ubrać.
Tym sposobem ze sklepu wyszliśmy z dwoma smarkami w marynarach.
Ty patrz na nich! -Ślubny mnie szturchnął. Wiesz co ludzie pomyślą patrząc na nich!
No a co mają pomyśleć? - mówię. Debile nie rodzice w marynarki dzieciaki wbijają.
Zresztą w dupie mam co kto myśli. Sama tak do niedawna myśłałam. Bo w końcu kto normalny męczy dzieciaki ciuchami, których sam unika? Chcieli to mają. I nawet słodko w tym wyglądają...
Ledwo do kina wlazłam, łeb mi zaczął pulsować. 3d mi nie służy. Taki wielki ekran też mi nie pomaga. Cóż ja mogę, że wolę w domowym zaciszu oglądać niż z w towarzystwie tylu obcych.
Potem już tylko spodnie. Przymierzyłam jedne. Drugie też. I ni chuja. Nie mam cierpliwości do tych przymiarek. Niedługo w samych gaciach zacznę paradować. Wtedy pewnie wreszcie dokonam zakupu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz