Niania chce zrezygnować. Dzieci są za żywe.
Nosz kuźwa, martwe mają być!
Wczoraj ferie się skończyły i chyba logiczne, że będę jej potrzebować. Zwłaszcza, że tak się umawiałyśmy. Dzwonię w niedzielę, żeby dogadać się co do godziny. A ona zdziwiona, i że wnukami się zajmuje. I że nie wie czy da radę
A dzisiaj rano jak wiozłam Starszego do szkoły, to szła z wózkiem głębokim. A takiego małego wnuka nie ma. Ale ma się takim maluchem opiekować od sierpnia, września - uprzedziła na samym początku. Uczciwie. I pewnie dzisiaj też się zajmowała.
Jutro ma niby przyjść. Tzn odebrać jednego z przedszkola, drugiego ze szkoły.
Zaraz powinna zjawić się po klucz. Zaczynam się obawiać, czy przyjdzie.
I znowu nerwówka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz