poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Spojrzałam dzisiaj w lustro.
Okularów na nosie nie miałam, ale to co zobaczyłam wystarczająco mnie rozczarowało.
I nie ma bata. Przy takim trybie życia, kiedy siedzi się za biurkiem po 10h dziennie, dupsko przemieszcza tylko z samochodu do miejsca docelowego, żeby nie tracić czasu ( wiedziałam czemu tak bronię się rekami i nogami przed prowadzeniem auta; nieświadomie, ale jednak wiedziałam), ten cellulit nie miał prawa się nie pojawić. No nie miał skubany wyjścia!

Więc spojrzałam w lustro i.... zamówiłam SKALPEL. Chcąc nie chcąc zaprzyjaźnię się z Chodakowską.
Jak już kasę wydałam, to zacznę ćwiczyć.
Słyszałam, że ruch jeszcze nikomu nie zaszkodził.
Fakt, jak jakieś 2 lata temu wprowadziłam ćwiczenia w życie, nie umarłam od razu. Ale też za długo nie testowałam na sobie tych wygibasów.
Odstawienie czipsów, coli i czekolady też nie spowodowało umierania w męczarniach.
Życie bez słodkiego było męczarnią, ale bez przesady.
Teraz nie zrezygnuję z niczego. Tzn z mięcha mogę, chleb też może wypaść z obiegu, ale moja milka, rafaello i bounty... no sorry, ale jakoś żyć trzeba.

W środę powinien dojść SKALPEL. Jak już nabierze mocy urzędowej na półce, przy okazji postaram się nie zgubić płyty przez czas nabierania mocy ( może to dłuuuuugo trwać ), będę wymodelowana, smukła i piękna jak kij od miotły!

Trzymać kciuki, żeby okres nabierania mocy nie trwał dwudziestu kolejnych lat :)

6 komentarzy:

  1. Co za skalpel? Płytę z ćwiczeniami?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdole.... Ty nie masz co z czasem robić....

    OdpowiedzUsuń
  3. czasu nie mam praktycznie wcale dla siebie. a to będzie moje 45 min. MOJE!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kobiety to jednak biedne są, że muszą się tak przejmować... I niestety łączę się w bólu, z tym, że ja w tym momencie bardziej dietuję niż ćwiczę ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. oj M, ja chcę się wyrzeźbić. wagowo, to w sumie grzech narzekać.

    OdpowiedzUsuń