poniedziałek, 12 maja 2014

6 maja mój pierworodny po skończonym treningu piłki nożnej, podekscytowany wywalił z siebie w tempie karabinu maszynowego Mama, a ja straciłem dzisiaj dwaaaa zęby! Jeden zgubił się w piórniku, a drugi na treningu, ale mam w kieszeni!!!!!

Ja straciłam pięć dych. Wróżka Zębuszka, cholera, a bulić muszę ja. Oszustka jedna! Drobniej nie miałam w portfelu. Ale z drugiej strony wyleciały dwie dolne dwójki.

Nosi to moje dziecię aparat zębowy i muszę przyznać, że po prawie miesiącu, pozmieniało się w gębie mego syna. Zęby wracają we właściwe miejsca. A przecież na początku tylko godzinę, dwie dziennie w tym był. Teraz całe noce. I chętnie go zakłada.

Drugie dziecko strasznie przylepne się zrobiło. Tak za nami tęskni, że już o pierwszej w nocy potrafi się władować w nasze łóżko. Mało tego. Dwa dni temu osikał całą mą prawą stronę piżamy i pół wyra. Cudnie po prostu. I jeszcze te buziaki i przewalanie łapek i odnóży przez moje. Uroczo. Wstaję połamana, z kręgosłupem w miejscu żeber, a żebra walają się po bebechach. Przynajmniej ja tak odczuwam. Deszcz pocałunków od piątej rano działa na mnie jak płachta na byka.

Zaprosiłam do domu Chodakowską. Dwa razy z dzieciakami wywijałam przed kompem. Po pierwszym treningu, a raczej jego 10ciu minutach (komp mi na całe szczęście padł na chwilę ) dwa dni chodzić nie mogłam. Po drugim lekkie zakwasiki. i wierzyć mi się nie chce, bo już widać różnicę. Mimo że nie jestem w stanie dotrzymać lasce tempa.
Tylko mamy mały problemik. Od kilku dni płyty nie odpaliłam. A czekolada z dzieckowej szuflady zaskakująco szybko ubywa.

Wracanie w okolicach osiemnastej zaczęło mnie wkurzać. Nie mam własnego życia. A jeszcze chciałabym ciut więcej pouczestniczyć w dzieckowym. Nie ma czasu. Moje myśli non stop krążą wkoło tego co muszę zrobić, czego i tak nie dam rady czasowo ogarnąć, co chciałabym zrobić, ale nie jest to na chwilę obecną osiągalne.
I się wkurwiam. Wczoraj zadymę zrobiłam. ( Dumna nie jestem). Ale przynajmniej zanim pojechaliśmy do Miasta domownicy biegusiem ogarniali swoje powierzchnie, Bantek odrobił lekcje. Ze spokojną głową zaliczyła Decatlona. Po powrocie nie denerwował mnie burdel i Ślubny z isradem w łapie. Podczas gdy ja krążyłabym między jednym bajzlem a drugim.

Tata miał badania. Wyniki są nad wyraz dobre jak na jego wiek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz