Miałam być na kontroli w maju. Wyszło jak wyszło i zaliczyłam wizytę u mojej pani endokrynolog wczoraj.
Moje 6% tarczycy ruszyło do pracy. Zmobilizowało się i działa. Nie jest to szczyt marzeń, bo wtedy byłabym zdrowa, ale zawsze lepiej niż gorzej.
Dawka leku okazała się za duża, stąd moje kłucie i ból serca. Przynajmniej chwilowo trzymam się tej myśli. Jeśli za jakieś 3-4 tygodnie nie poczuję poprawy, jednak czeka mnie kardiolog.
Moje małe ADHD też jest spowodowane poprawą stanu tarczycy.
No i te cholerne wahania nastroju. Nienawidzę siebie za nie. Nienawidzę!
W jednej chwili wszystko jest ok, ja zadowolona, uśmiechnięta, a minutę później potrafię zrobić piekło na ziemi.
Dzieci nie wiedzą czego się po mnie spodziewać. Obserwują, wpasowywują się w moje humorki.
Nie powinno tak być. Oni się mnie po prostu momentami boją :(((((
Ale jest, a ja fatalnie się z tym czuję, a najgorsze, że i tak nie mam na to wpływu.
Może obniżenie dawki trochę unormuje organizm....
Czy Ciebie to pocieszy, że ja Cię kocham za to Adhd?
OdpowiedzUsuńWiem.
Marna pociecha.
Będzie dobrze Dzidz.
pocieszy :)
Usuń