W środku nocy jak dla mnie wyjeżdżamy rano w góry.
Dzieci do szkółki narciarskiej na 5 godzin.
My korzystając z okazji mamy zamiar okiełznać deskę.
Mnie jak na złość poskręcało.
Posprzątałam całą chatę, żeby na powrót mieć w miarę błysk.
I mnie pokarało. Kręgosłup siadł i chodzę zgięta w pół.
Morał: wyjeżdżając na wszelakie rodzinne wypady zostawiać syf w chacie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz