sobota, 14 lutego 2015

W środku nocy jak dla mnie wyjeżdżamy rano w góry.

Dzieci do szkółki narciarskiej na 5 godzin.

My korzystając z okazji mamy zamiar okiełznać deskę.

Mnie jak na złość poskręcało.

Posprzątałam całą chatę, żeby na powrót mieć w miarę błysk.

I mnie pokarało. Kręgosłup siadł i chodzę zgięta w pół.

Morał: wyjeżdżając na wszelakie rodzinne wypady zostawiać syf w chacie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz