czwartek, 9 kwietnia 2015

Ledwo starszego wypchnęłam za drzwi do szkoły, zapadłam w sen. Przespałam pół dnia. Spałabym dalej, gdyby nie telefony od ciotki. Jeden po drugim. Nosz kuźwa! Jak nie odbieram, to oznacza, że nie ma po co po sekundzie od rozłączenia dzwonić ponownie. Zwlekłam się z pościeli grubo po 14.00. Ból głowy na szczęście minął. Ale jak chciałam poczytać, to się okazało, że literki mi się zlewają i spierdalają ze strony. Po całej chacie mam porozwieszaną tabliczkę mnożenia. Dużymi cyframi. I też nie byłam w stanie odczytać. Wszystko się zlewało. Patrząc na wprost normalnie widzę co jest po boku. Przynajmniej kontury. A teraz wszystko wirowało jakby tornado się rozpętało po prawej i lewej stronie oka.
Moje przerażenie się rozkręcało. Po godzinie wszystko minęło. Tylko głowę mam ciężką. Co to było? Koniecznie muszę do okulisty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz