środa, 8 kwietnia 2015

Moje pierworodne dziecię zdezerterowało po raz kolejny z lekcji. Co prawda zajęcia dodatkowe ( które podobno uwielbia ), ale gówniarstwo wykapowało, że nie koniecznie obowiązkowe.

Pierwszy raz zawagarował 24 marca ( nie były to zajęcia dodatkowe!), kiedy to napisałam smarkowi zwolnienie z ostatniej lekcji. Powodem była wizyta u endokrynologa w Mieście. OSTATNIEJ lekcji, jak pisałam. A młody przyszedł dwie godziny wcześniej. Nie powiem, że mi na rękę nie było. Obiad spokojnie zjedliśmy, co z moim niejadkiem ma ogromne znaczenie. On dużo czasu potrzebuje na jedzenie. Ostatnio pół bułki jadł półtorej godziny. No, tak że ten!

Wykład o ucieczce z lekcji dodatkowej dałam. Ale ostatnio też dawałam. Może tym razem dotrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz