niedziela, 31 maja 2015

Grunt to mieć wejście!

Postanowiłam dostarczyć życzenia komunijne pierworodnemu mej Loff. Restaurację namierzyć o dziwo umiałam ( pracowałam obok ), więc zapakowałam dziecki do samochodu i wio.

Wpadłam do recepcji, a pan mi wyskakuje, że on nie ma pojęcia gdzie Gustaw świętuje, że mam na salę wejść i spytać kelnerek, bo komunie mają trzy.

Więc ja na salę do kelnerki z nadzieją, że to będzie sala Gustawa. No ale byłoby za łatwo. Jak tornado przeleciałam przez pierwszą salę taranując prawie kelnerkę z tacami ( kto widział tyle staciorów w ręku nosić).

Na drugiej sali dopadłam kobitkę akuratnie bez zbędnych rzeczy w rękach. I to ona oświeciła mnie, że Gucio owszem tak, ale tam dalej. Na trzeciej sali wreszcie były znane mi człowieki.

Loff ofkors nad żarciem. Nawet nie zauważyła, co to za cudo wpadło na salę. Brakowało tylko, żebym się potknęła o swe nogi i padła przed towarzystwem jak długa. Los mi tego oszczędził.

Jak ja się cieszyłam, że chociaż dzieci wykąpałam ( wróciliśmy z miasteczka kowbojskiego, gdzie sam piach i pył był ) i jako tako ubrałam. Nie to co ja, gwiazda: okurzona, spocona, w żółtym nietoperzu, ni to sportowo ni wpół-czort-wie-co!

Ale ja przynajmniej już z mokrą głową przed tv zaległam i mecza oglądam. I kończę drugą paczkę czipsów w ramach diety.

A maj Loff w tej marynarce, na obcasie z kopertówką pod pachą, żeby nie zgubić.... Żal mi jej, bo jakby nie patrzeć ani to jej różowy kombinezon dresowy ani piżama, a co dopiero ukochany dres z dziurą!

I ja wiem, że odlicza ona i odliczam ja minuty do końca. Bo ja wiem jak ona się męczy, bo ona tak samo jak i ja uwielbia tego typu impry. Oj uwielbia! Gdyby to nie jej dziecię, nikt by jej tam siłą nawet nie sprowadził.

I osobiście poznałam Bejbe!

1 komentarz:

  1. Kochana, zrobiłaś mi niespodziankę życia!
    Dziękuję!!!!! :*
    Volim te!!

    OdpowiedzUsuń