środa, 13 maja 2015

Niesamowite!

Po raz pierwszy od lat ośmiu, pięciu miesięcy i dni dziewięciu spałam w nocy snem sprawiedliwego. Nie słyszałam odgłosów zza okna, oddechu Ślubnego ani przewracających się w swych łóżkach dzieci z pokoju obok
.
Spałam tak twardo, że jak w okolicy czwartej stanął przede mną zasikany Dawid, w pierwszej chwili zaczęłam się zastanawiać co to za dziecko i skąd się wzięło. Jakoś nie docierało, że to moje. Może dlatego, że zapomniałam już czasy kiedy spałam tak naprawdę. Spałam bez podświadomego czuwania. A jakby nie patrzeć, te czasy były przed dziećmi. Może właśnie dlatego tak się zdziwiłam widokiem dziecka nad moją głową.

I w tamtych odległych czasach, czasach kiedy się wysypiałam i nikt nie mącił przynajmniej raz w nocy mego spokojnego snu, też byłam taka nieprzytomna i nie wiedziałam co się dzieje jak już mnie ktoś obudził w nocy.

Dziwne uczucie. Takie zapomniane. Tak bardzo odległe.

A najśmieszniejsze jest to, że gdyby nie ta nocna pobudka, a przede wszystkim gdyby nie to klepanie nad moją głową od szóstej z minutami, po raz pierwszy od przeszło ośmiu lat byłabym wyspana. Wyspana po tych kilku godzinach nocnych, kiedy to trzeba wstać wcześniej niż południe.
Gdyby tak dał mi pospać to tego cholernego budzika przed siódmą.

Ale nie dał!

Jak ja chciałabym wierzyć, że dzisiaj w nocy też będę spała tak normalnie, tak spokojnie, tak by się wyspać, a nie czuwać... Jakże bym chciała przypomnieć sobie te czasy, kiedy nie musiałam walczyć o każdą minutę snu. Jak ja dzisiaj zatęskniłam za tymi nocami, kiedy nikt nie wyrywał mnie z objęć Morfeusza.

2 komentarze:

  1. To ja Ci życzę, żebyś się jeszcze miała okazję tak porządnie wyspać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba w najbliższej przyszłości mi nie grozi :)
      ale dzięki!!!!!

      Usuń