środa, 23 września 2015

Wraca Bartek ze szkoły. Ledwo drzwi się za nim zamykają, dzwoni mój telefon. Patrzę, mama Mirka.
- Dzień dobry. Mirek mówi. A Bartek mnie dzisiaj popychał i uderzał. ( jak ja donosicieli nie znoszę!) Ale podziwiam odwagę. Mój by tego nie zrobił. I jeszcze chodził cały czas za mną. ( z tego co pamiętam, to Bartek już drugi rok skarży się, że Mirek za nim chodzi i go wkurza. I też ostrzegał wtedy, że kiedyś mu wymaluje, bo inaczej nie dociera. I chyba nadszedł ten czas.
- Ok. - odpowiadam. Porozmawiam z Bartkiem.

Porozmawiałam. Wersja Bartka ( niezmienna od miesięcy):
- Ale mama! - łzy w oczach, stres.
- Ale się nie denerwuj. Nie będę krzyczała. Chcę poznać Twoją wersję. Jakakolwiek by ona nie była. I obiecuję, że nie będzie kary, nie będę krzyczała, chcę tylko znać prawdę. Jak mnie okłamiesz, a prawda zawsze prędzej czy później wychodzi na światło dzienne, to wtedy masz przerąbane. Rozumiesz?
Oczy zrobiły mu się ogromne. Cóż! Dawno takiego wyluzowania nie miałam i zazwyczaj nerwowo reagowałam. Ale kiedyś trzeba coś ze sobą zrobić. Więc to pierwszy krok.
- To nie tak. Mirek kłamie. Już od pierwszej klasy ci mówię, że Mirek za mną chodzi, przeszkadza w zabawach i jeszcze straszy, że pójdzie naskarżyć swojej cioci. A ona jest nauczycielką w naszej szkole. I ciągle to samo gada. I chłopaki też mają go dość. I jutro ma dostać od wszystkich, żeby się odczepił. To znaczy może się z nami bawić, ale niech nie łazi za mną i nie gada ciągle tego samego.
Aha.
Dziecku wytłumaczyłam, że ma mu jutro jasno i wyraźnie powiedzieć, że ostrzega ostatni raz, że go denerwuje jak za nim chodzi i ciągle powtarza to samo. Jeżeli nie dotrze, to niech sobie radzi jak umie, bo ileż można. Absolutnie nie ma go jutro bić. Ma dać mu szansę. Chłopakom z klasy też ma wytłumaczyć, żeby dali Mirkowi szansę.
Po czym zadzwoniłam do mamy Mirka i dokładnie powtórzyłam wersję Bartka. Powiedziałam, że wytłumaczyłam Bartkowi, że nie ma bić Mirka, ale mu wytłumaczyć co dokładnie go denerwuje. Że jak to nie podziała, to ja się nie mieszam.
Potem poplotkowałyśmy chwilę o pierdołach. Ot i tyle. Niech sobie radzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz